Historia pisze się na naszych oczach. To co niegdyś było zarezerwowane dla powieści Stanisława Lema, obecnie jest rzeczywistością. Richard Branson leci w kosmos. Marzenia są po to żeby je spełniać. Podobno miliarder miał właśnie takie marzenie o podboju kosmosu. Kto bogatemu zabroni?
Richard Branson przy okazji zbuduje dział historii dotyczącej kosmosu
Pamiętam żarty, w których mówiono o kimś, że leci w kosmos, gdy wypowiadał się od rzeczy i bujał w obłokach. Dzisiaj żart ten przeradza się w rzeczywistość. Richard Branson leci w kosmos i nie jest to żadne bujanie w obłokach. Lot taki to bardzo duże przedsięwzięcie, które kosztuje bardzo wiele zasobów i pieniędzy. Richard Branson jednak nie ma żadnego problemu z finansowaniem, jako miliarder może sobie pozwolić na podbój kosmosu. Poleci statkiem skonstruowanym przez własną firmę, a CET będzie ją relacjonował na żywo. Warto odwiedzić stronę internetową Virgin Galactic lub portal https://www.astrolodzy.pl/ oraz spojrzeć na filmiki transmitowane na żywo w mediach społecznościowych.
Statek VSS Unity ma w pierwszym etapie projektu wznieść się na wysokość blisko 15 km, za sprawą samolotu WhiteKnightTwo. Całość będzie transmitowana z Spaceport America w Nowym Meksyku. Następnie, statek kosmiczny ma oderwać się od samolotu i po chwili spadania, wznieść się na 90km. Richard Branson będzie mógł przez 4 minuty poczuć się w stanie nieważkości i obserwować planetę Ziemia z lotu kosmicznego. Kolejnym etapem jest powrót na Ziemię.
Czy Jeff Bezos ma czego zazdrościć?
Pomysł Richarda Bransona pojawił się nagle, nieoczekiwanie sfinalizował swoje marzenie. Właściwie można powiedzieć, że niemal natychmiast. Jeff Bezos będzie miał swój lot w kosmos 9 dni po Bransonie. Czy można powiedzieć, że Blue Origin spóźniła się z lotem? Taka rywalizacja uświadamia, że lot w kosmos może być codziennością, a nawet atrakcją turystyczną. Fakt, faktem, że to właśnie Branson zapisał się na karty historii a nie Bezos. A co z Elonem Muskiem i jego SpaceX?